Pstrąg na obiad (odpowiednik: Spotkanie z turem)
-
DST
43.35km
-
Czas
02:41
-
VAVG
16.16km/h
-
VMAX
38.74km/h
-
Sprzęt Santosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejsza trasa: Rytel - Chojnice - Powałki - Mylof - Rytel
To zaczynamy opis kolejnego dnia z serii blondynka na rowerze zwiedza bory tucholskie;p Tym razem pojechaliśmy do Chojnic, w końcu jedno z większych miast w okolicy, trzeba odwiedzić koniecznie. Może jakie zakupy? nowa sukienka, buciki?! Dobrze, że Dawid jeździ z sakwami. Na pytanie dlaczego Dawid ma sakwy a ja nie, odpowiedź jest bardzo prosta: bo ma lżejszy rowerek :) a gdzie bym zapakowała wszystkie te cudeńka? W końcu obskoczyliśmy wszystkie galerie handlowe, ryneczki i bazarki. Nowa torebka, sukienka i buciki zakupione :D Możemy wracać do domku :) No dobra koniec śmiechu... trochę pościemniałam;p Dawid nie ma ze mną aż tak źle, żadnych zakupów nie było, poza kolejną porcją lodów na rynku w Chojnicach :) Rynek i baszty przepiękne! Bardzo było mi żal biednego tura stojącego przed jedną z bram, był taki samotny... chwilę z nim posiedzieliśmy i upamiętniliśmy te chwile na kilku fotkach :)
Czas na obiad. W drodze powrotnej zajechaliśmy do mieścinki o ciekawej nazwie: Mylof. Znajdowała się tam hodowla pstrągów. Już chyba jasne co było na obiad: duży, smażony, z zębami i oczami na moim talerzu, pstrąg... hym... powiem tyle: Dawidowi smakowało ;p