santosa prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:215.69 km (w terenie 68.00 km; 31.53%)
Czas w ruchu:15:06
Średnia prędkość:14.28 km/h
Maksymalna prędkość:39.09 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:35.95 km i 2h 31m
Więcej statystyk

Odwiedziny (Odpowiednik: Lusowskie)

  • DST 12.90km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 16.12km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Sprzęt Santosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lipca 2012 | dodano: 16.08.2012

Wybraliśmy się na małe odwiedziny do Dudów. A że rowerki mieliśmy ze sobą, to zrobiliśmy małą rundkę dookoła jeziorka. Oczywiście z krótkim postojem na pomoście i podziwianiem widoków ^^:D Nagle zrobiło się trochę chłodno, więc szybko wskoczyliśmy na rowerki, by uniknąć zmoczenia do suchej nitki... Plan był dobry, ale suchej nitki na sobie nie znalazłam po dotarciu do domu... Mimo wszystko bardzo dobrze wspominam ten dzień :)



Myślęcinkowanie

  • DST 18.17km
  • Czas 01:31
  • VAVG 11.98km/h
  • VMAX 26.77km/h
  • Sprzęt Santosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 lipca 2012 | dodano: 16.08.2012

Jak widać, była to krótka wycieczka po okolicy. Zawitaliśmy na terenach Myślęcinka i ogrodu botanicznego. Krótka, przyjemna i wyborowym towarzystwie- Dawid nie mógł narzekać :)



Pstrąg na obiad (odpowiednik: Spotkanie z turem)

  • DST 43.35km
  • Czas 02:41
  • VAVG 16.16km/h
  • VMAX 38.74km/h
  • Sprzęt Santosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 lipca 2012 | dodano: 16.08.2012

Dzisiejsza trasa: Rytel - Chojnice - Powałki - Mylof - Rytel

To zaczynamy opis kolejnego dnia z serii blondynka na rowerze zwiedza bory tucholskie;p Tym razem pojechaliśmy do Chojnic, w końcu jedno z większych miast w okolicy, trzeba odwiedzić koniecznie. Może jakie zakupy? nowa sukienka, buciki?! Dobrze, że Dawid jeździ z sakwami. Na pytanie dlaczego Dawid ma sakwy a ja nie, odpowiedź jest bardzo prosta: bo ma lżejszy rowerek :) a gdzie bym zapakowała wszystkie te cudeńka? W końcu obskoczyliśmy wszystkie galerie handlowe, ryneczki i bazarki. Nowa torebka, sukienka i buciki zakupione :D Możemy wracać do domku :) No dobra koniec śmiechu... trochę pościemniałam;p Dawid nie ma ze mną aż tak źle, żadnych zakupów nie było, poza kolejną porcją lodów na rynku w Chojnicach :) Rynek i baszty przepiękne! Bardzo było mi żal biednego tura stojącego przed jedną z bram, był taki samotny... chwilę z nim posiedzieliśmy i upamiętniliśmy te chwile na kilku fotkach :)

Czas na obiad. W drodze powrotnej zajechaliśmy do mieścinki o ciekawej nazwie: Mylof. Znajdowała się tam hodowla pstrągów. Już chyba jasne co było na obiad: duży, smażony, z zębami i oczami na moim talerzu, pstrąg... hym... powiem tyle: Dawidowi smakowało ;p



Odpoczynek (odpowienik: Radziecki cmentarz)

  • DST 32.41km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 16.34km/h
  • VMAX 34.08km/h
  • Sprzęt Santosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 lipca 2012 | dodano: 16.08.2012

Dzisiejsza trasa krótsza (Rytel - Gutowiec - Czersk - Gutowiec - Rytel). Powody były dwa: kiepska pogoda oraz moja wczorajsza obawa czy nogi dadzą radę kolejnym kilometrom. Chociaż jak się obudziłam, byłam w szoku, żadnego zakawsiku, no cóż pupa przez pierwsze minuty na siodełku bolała, ale zaraz przeszło.

Jechaliśmy głównie asfaltami, droga ruchliwa, nie raz, nie dwa a kilkakrotnie zostaliśmy ochlapani przez jadące auta, sytuacji nie poprawiał fakt, że co chwilę padało... Gdy dojechaliśmy do Czerska pojawiło się słoneczko, byłam w świetnej formie, aż padło pytanie, a może pojedziemy dalej?! ale koniec końców zrobiliśmy małe zakupy i zjedliśmy przepyszne jagodowe lody (polecam!!), kilka fotek przy fontannie o odtrącającym zapachu i udaliśmy się w drogę powrotną. Warto wspomnieć, że po drodze zajechaliśmy również na radziecki cmentarz, gdzie spoczywały ciała wielu bezimiennych żołnierzy. Tam krótki odpoczynek, pare fotek i chwila refleksji.

Najgorsze nastało później... wyglądało to tak: Ałaaa!!! moje nogi!!! Tym razem się zmęczyły... Nie mogłam uwierzyć, że 80 km nie wykończyło ich tak jak te 30.. Długi masaż i kilka innych metod relaksacyjnych pomogło. Mogłam spokojnie położyć się spać :D



Pierwszy odnotowany rekord :D

  • DST 77.56km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:58
  • VAVG 13.00km/h
  • VMAX 39.09km/h
  • Sprzęt Santosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 lipca 2012 | dodano: 14.08.2012

Tak, do była długa podróż. Dokładnej trasy już nie pamiętam. Ale byłam szczęśliwa, nawet bardzo. Zresztą jak po każdej naszej wspólnej wycieczce z Dawidem. Podczas każdej mój poziom endorfin sięga zenitu :D

Podczas tej były trasy leśne, piaszczyste, były gigantyczne i przepyszne jagody. Mój zaplątany łańcuch w rowerze (w końcu zdolna kobietka ze mnie ;p ) Była kąpiel w jeziorze w Swornegaciach, o której już marzyłam podczas jazdy w tym upale.

Co jeszcze zapamiętałam? Na pewno trasę leśną wzdłuż jeziora. Oznaczona była jako rowerowa, jednak wiem, że nigdy więcej już tamtędy nie pojadę. To była dosłownie ścieżynka, strasznie wąska, leżąca na zboczu. Jechaliśmy pomiędzy gałęziami. Chociaż jechaliśmy to za dużo powiedziane. W pewnym momencie, ja i moje hamulce w rowerku, nie daliśmy rady. Gdy tylko była możliwość zmieniliśmy trasę. Gdy wyjechaliśmy z tego lasu, moja radość była ogromna gdy zobaczyłam pasące się krówki. Dlaczego? Bo to oznaczało, że wjeżdżamy do wsi i będziemy jeździć po "zwykłych" drogach :D

Zaskoczyła mnie mieścina Charzykowy. Jej wygląd, rozbudowa. Jest to mieścina bardzo zadbana, typowo turystyczna. Dużo ludzi, dużo łódek i świetna trasa rowerowa (niestety krótka, bo na długość mieścinki).
W krótkiej przerwie i moim burczeniu w brzuchu zatrzymaliśmy się na przepyszna rybkę ;) polecamy :D

Wykończona, po całym dniu jazdy, wygenerowałam jedynie siłę na zimną kąpiel w rzece i długi sennnn... Zasnęłam z obawą o moje nóżki i jakże zgrabne 4 litery ;p ale było warto, dla tych widoków, dla tej rybki, jagód, górek, dołków.

A i co ważne, pierwszy raz na moim liczniku pokazała się taka liczba: 78 km :) Ciekawe kiedy pobije ten rekord ? Oby już niedługo, trzymajcie za mnie kciuki:D



Dwie rzeczki

  • DST 31.30km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 14.56km/h
  • VMAX 37.76km/h
  • Sprzęt Santosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 lipca 2012 | dodano: 13.08.2012

Wakacje rozpoczęte!!! Jedziemy! Z Bydgoszczy wyruszyliśmy ok 10 rano, auto całe zapakowane (przecież jedziemy w ciemno, należało zabrać wszystko (namiot, śpiworki, palnik gazowy, zabrakło jedynie zapałek i kawy ;p )

W południe pojawiliśmy się w Borach Tucholskich :) Ale gdzie się ulokować? Wskoczyliśmy na rowerki i zaczęliśmy od poszukiwania noclegu. Zjechaliśmy całą miejscowość. Trzeba przyznać - wszędzie drogo, ceny jak w górach czy nad morzem! Udaliśmy się jeszcze w jedną miejscówkę, którą nam poleciła napotkana kobieta. Był to teren nadleśnictwa, nad samą rzeką. Decyzja zapadła - zostajemy! Tam było przepięknie! Na szczęście byliśmy przygotowani na taką okoliczność :D

Tego samego dnia mieliśmy gości powracających z nad morza - Duda i Katioszna nas odwiedzili :) Ich samochód zapakowany "pod dach", a na dachu rowerki ;)

Przyjechaliśmy porowerkować, więc gdy pożegnaliśmy naszych gości, udaliśmy się na naszych maszynach zobaczyć nietypowe skrzyżowanie - Akwedukt Fojutowo. Bardzo ciekawe miejsce. To własnie tam jedna rzeka przepływa pod drugą, warto wspomnieć, że obie są często odwiedzane przez kajakarzy.

Droga w znacznej części prowadziła przez lasy, czasem wzdłuż rzeki, przez trawy, węże, komary i żaby. Niestety my również przyczyniliśmy się do śmierci tych stworzeń. Już pierwszego dnia śmiercią tragiczną, pod kołami DaVe'a zginął wąż... Czasem gdzieś zbłądziliśmy, ale było wesoło. Moja pierwsza dłuższa trasa zaliczona;) a później... co było później. napisze później ;p